Praca w gastronomi to nieustanna współpraca lub wręcz przeciwnie, walka z klientem. Powszechnie wiadomo, że kelnerzy dostają napiwki za swoją pracę. Pewna kobieta musiała opowiedzieć w internecie o sytuacji, która jej się przytrafiła i jak bardzo poczuła się wzgardzona przez klientów.
W Polsce zostawianie napiwków jest dobrowolne, jednak są takie kraje, gdzie jest to obowiązkowy element serwisu np. Stany Zjednoczone. Z reguły dolicza się 10-20% od kwoty zamówienia. Można zostawić więcej, tym samym nagradzając pracownika za starania i pomoc. Jeśli obsługuje się większą grupę, należy doliczyć obligatoryjne 10%.

W USA przeważnie kelner przekazuje rachunek i zabiera kartę, by ściągnąć należne pieniądze. Oczywiście można zrezygnować z napiwku, ale w tym momencie kelner ma prawo zapytać, dlaczego nie zasługuje na napiwek, a nawet poprosić managera o pomoc.
Pewna kelnerka z USA podzieliła się historią z jednego dnia pracy. Obsługiwała stolik przez 6 godzin, aż do zamknięcia.
Wszystko było dobrze, byli wyluzowani, gotowi do wyjścia. Trzy godziny po tym, jak zostali rozliczeni, przyszli do mnie i spytali, kto ich obsłuży, bo chcą zamówić napoje i obiad- opowiada kobieta
Kelnerka dostała 10% napiwku, jednak tłumaczyła, że taki czas przebywania w restauracji powinien być zdecydowanie droższy. W swojej wypowiedzi używała mocnych słów, a sama wyglądała na sfrustrowaną.
Co sądzicie o takim zachowaniu? Powinna dostać więcej pieniędzy za tak długą obsługę?
Historie o restauracjach z piekła rodem:
- Śmiertelnie zatrute jedzenie w restauracji. Nie żyje 9 osób
- Kobieta była zbyt skąpo ubrana, by wejść do restauracji
- Wyznania baristki, która była źle traktowana. „Oszukiwałam przy zamówieniach…”