Jedzenie w szpitalu nigdy nie grzeszyło dobrą jakością. Śniadanie i kolacja składają się z suchego chleba, mortadeli i kawałka pomidora, natomiast na obiad dostawano mętną zupę i ryż z podejrzanym sosem. Ciężarna kobieta z wydziału nie wytrzymała i pokazała, co znalazło się na jej talerzu.
Szpitale poza leczeniem powinny zapewnić, niezbędne minimum warunków a w tym odpowiednie wyżywienie pacjenta. Niestety z opowieści innych wiemy, że na dobry posiłek nie ma co liczyć. Pacjentka z wydziału położniczego postanowiła otworzyć usta i zapolować w tej sprawie. Zaskarżyła jakość produktów i uważa, że pacjenci dostają jedzenie niedopasowane do choroby, z jaką się zmagają.
Śniadanie i obiad jest praktycznie niejadalne. „Rosół z rozgotowanym makaronem wygląda jak woda z mopa”
Pani Marta trafiła do szpitala w pierwszym trymestrze ciąży. Z powodu obfitego krwawienia trafiła do szpitala. Na szczęście nie było to nic groźnego, jednak kobieta musiała zostać na obserwacji w szpitalu. To, co przywitało ją na szpitalnym talerzu, sprawiło, że zaniemówiła. Jedzenie w szpitalu woła o pomstę do nieba.
Schudłam półtora kilo. Ohyda. Na śniadanie suchy chleb i mielonka, a na obiad rosół z rozgotowanym makaronem, który wygląda, jak woda z mopa. Nie dość, że jest to niesmaczne, to i porcje są małe. To jest jakaś kpina! Gdyby nie partner, to umarłabym z głodu. Przecież ciężarne powinny być otoczone szczególną troską i uwagą
Początkowo kobieta nie wybrzydzała w kwestii jedzenia, ale gdy zobaczyła spadek wagi, postanowiła poprosić męża, by przywoził jej jedzenie.
Jestem bardzo zaskoczona tym, co dają nam tu do jedzenia. Wiem, że najważniejsze jest leczenie, ale co jem, szczególnie w ciąży, zawsze było dla mnie ważne. Te posiłki nie mają żadnych składników odżywczych, tzn. białka, węglowodanów, tłuszczów, witamin czy soli mineralnych.

Kobieta dodaje, że na każdym oddziale posiłki wyglądają tak samo, więc oznacza to, że dieta nie jest dopasowana do choroby pacjenta.